2L: Tur - DTS Helios 2:4 (foto)

II liga, gr. łódzka, 29.08.2015 r.
Tur MOSiR Bielsk Podlaski - DTS Helios EKOSPORT Białystok 2:4 (0:2)
Krupkowska 60, Burak 82 - Kalisz 16, 40, 90, Wojdałowicz 85

DTS Helios: Majewska - Choińska, Borowska, Zienkiewicz (75 Lemieszek), Aleszkiewicz, Kopeć (65 Malinowska), Jezierska, Karpowicz (54 Bloch), Buńkowska, Kalisz, Wojdałowicz

Derby Podlasia już za nami! Doświadczone zawodniczki z Białegostoku przywiozły z Bielska Podlaskiego komplet punktów, choć sobotnie spotkanie, to nie był żaden spacerek.
Zaczęło się jak zwykle niemrawo, ale to przyjezdne jako pierwsze stworzyły sobie dogodną okazję do zdobycia bramki. Z prawej strony boiska idealnie dośrodkowała Marlena Kalisz, a Martynie Kopeć wystarczyło wejść z piłką do bramki. Skrzydłowa nie zachowała jednka zimnej krwi i z najbliższej odległości trafiła w poprzeczkę. Chwilę później było 1:0, a to w jaki sposób powinno zdobywać się bramki pokazała Kalisz. Tym razem Marlena otrzymała świetną piłkę od Karoliny Wojdałowicz i po rajdzie z własnej połowy pokonała golkiperkę z Bielska. Przez całą pierwszą część gry było widać przewagę gości, ale zawodniczki z Białegostoku nie potrafiły udokumentować prowadzenia kolejną bramką, aż do 40 minuty. Przed polem karnym najskuteczniejsza, a zarazem najbardziej doświadczona zawodniczka na boisku "zatańczyła z obrońcami" Tura i strzałem w długi róg bramki podwyższyła na 2:0.

Do szatni w lepszych humorach schodzili goście, choć pierwsza odsłona raczej nie nacieszyła oczu zgromadzonej na stadionie publiczności. Pierwsze 45 minut to raczej spory chaos w poczynaniach obu ekip, z czego lepiej radziły sobie białostoczanki, ale i miejscowe miały okazje do zdobycia bramki.

Aby zmienić obraz gry, trenerzy Heliosa w 54 minucie dokonali pierwszej zmiany w miejsce Ewy Karpowicz weszła Edyta Bloch. W gruncie rzeczy trudno powiedzieć jak ta zmiana wpłynęła na zespół, bo sześć minut później doszło do sytuacji mającej znacznie większy wpływ na przebieg spotkania. Kuriozalny błąd popełnia bramkarka Łucja Majewska. W niegroźnej sytuacji podaje piłkę wprost pod nogi Martyny Krupkowskiej, która nie marnuje takich prezentów i strzałem w krótki róg zdobywa bramkę kontaktową. Gra się znacznie ożywiła, do głosu coraz częściej dochodziły miejscowe, ale to białostoczanki mogły i powinny podwyższyć prowadzenie. Najpierw Marlena trafia w poprzeczkę, później Pola Aleszkiewicz nie trafia z bliskiej odległości do pustej bramki - to zaledwie dwie z wielu dogodnych sytuacji jakie stworzyły sobie przyjezdne. Na kwadrans przed końcem spotkania kontuzji doznała Paulina Zienkiewicz, a w jej miejsce na boisku zameldowała się młodziutka Ola Lemieszek.

Przez brak stopera gra w defensywie trochę się posypała. Czy posypała się też percepcja pana sędziego? Trudno powiedzieć, ale w 82 minucie odgwizdał takiego karnego, który mógłby w zasadzie gwizdnąć w całym spotkaniu po 2 razy dla każdej ze stron. Faktem jest, że Edyta Bloch powalczyła o piłkę z napastniczką gospodarzy, która nie ustała na nogach i "dała nura", a to wystarczyło by sędzia wskazał na wapno. Na próżno szukać w tej sytuacji celowości, chamstwa, ruchu ręką czy nogą naszej piłkarki w kierunku przeciwniczki, jednakże na próżno też szukać wytłumaczenia, bo na tablicy 2:2! - tak komentują tą sytuację Arkadiusz Studniarek ze strony DT Helios

Można w tym spotkaniu przyczepić się, że brakowało nam polotu, że nie była to wybitna tiki taka, ale z pewnością nie można odmówić naszym piłkarkom charakteru i walki do końca. W 85 minucie spotkania debiutująca w drugoligowych rozgrywkach Lemieszek zagrywa górną piłkę w pole karne, a Karolina Wojdałowicz strzałem głową wyprowadza swoją drużynę na prowadzenie. Na boisku w najlepsze toczyła się wojna, a ostatnie działa na pole bitwy wytoczyła Marlena Kalisz. W 93 minucie skutecznie wykonała rzut karny podyktowany za zagranie ręką. Sędzia gry już nie wznowił. Tur - Helios 2:4!

Mimo, że ostatnie oficjalne spotkanie dzisiejszych rywalek zakończyło się zwycięstwem białostoczanek 8:0 (było to w finale wojewódzkim Pucharu Polski), to nikt przed meczem nie mógł sobie dopisać 3 punktów. Jak można było dzisiaj zauważyć derby rządzą się swoimi prawami, a znane przysłowie niewykorzystane okazje lubią się mścić znalazło dzisiaj potwierdzenie w Bielsku Podlaskim.

Obie podlaskie ekipy muszą wiele poprawić w swojej grze. Tak bielszczanki aby na samym początku nie stać się czerwoną latarnią rozgrywek, tym bardziej, że ten beniaminek ma bardzo młody i bardzo perspektywiczny zespół, jak również białostoczanki, aby w meczach z czołowymi drużynami drugiej ligi walczyć jak równy z równym.

Galeria