Olympique dopełnił formalności
Olympique Lyon – Medyk POLOmarket Konin 3:0 (1:0)
Hegerberg 69, 89, Le Sommer 3
Medyk: Szymańska – Ficzay, Slavcheva, Grzywińska, Grad, Daleszczyk, Balcerzak, Sikora, Chudzik, Gawrońska (75 Dudek), Tarczyńska (90 Zawiślak)
Lyon do rewanżowego meczu z Medykiem przystąpił bez Maelle Garbino (kontuzja, za nią w składzie pojawiła się Delphine Cascarino) i nieobecnych także podczas meczu w Koninie: Bouhaddi, Perisset, Henry, Lavogez i Thomis. Decyzją trenera mecz na ławce rozpoczęły Gerard i Hegerberg. Mając na uwadze pokaźną zaliczkę z pierwszego spotkania (6:0) w komentarzach przedmeczowych pojawiały się sugestie aby mimo wszystko nie lekceważyć rywala i zwrócić uwagę na duet Gawrońska-Tarczyńska. W Medyku zaś jedyną poważną zmianą był powrót Gabrieli Grzywińskiej, która w Koninie nie zagrała z powodu kartek jeszcze z turnieju eliminacyjnego.
Pierwsza połowa zgodnie z przewidywaniami przebiegała pod dyktando mistrzyń Francji a koninianki na połowie rywalek były albo przez roztargnienie Francuzek albo przez przypadek. Już początek przyniósł pierwszego gola. Po podaniu Cascarino głową strzeliła Le Sommer a w kolejnych minutach nie po raz pierwszy Anna Szymańska udowodniła jak bardzo jest bezcenna dla Medyka – obronić strzały Renard, ponownie Le Sommer to była sztuka. A już interwencja po uderzeniu Cascarino była klasy światowej! Po raz kolejny na zagraniczny transfer zapracowała w 39 minucie gdy wygrała pojedynek sam na sam z Schellin. Szwedka miała mnóstwo miejsca i czasu ale to polska bramkarka wyszła zwycięsko z tej konfrontacji. W tym samym czasie polscy siatkarze skompromitowali się przegrywając w ćwierćfinale Mistrzostw Europy ze Słowenią więc postawa polskiej bramkarki mimo wszystko poprawiała nastrój. Medyk cały czas się bronił, podobnie zresztą było w drugiej połowie a Lyon momentami bawił się grą zupełnie jak na treningu. Konsekwencją przewagi były bramki wprowadzonej w przerwie Ady Hegerberg a Szymańska kontynuowała swoją heroiczną walkę z przeznaczeniem, którym tym razem najczęściej była właśnie blondwłosa Norweżka. Żeby być sprawiedliwym trzeba też odnotować strzały Tarczyńskiej i Sikory z 78 i 79 minuty. Ale poza tym grała właściwie tylko jedna drużyna.
W dwumeczu Lyon nie pozostawił złudzeń, kto był lepszy jednak Medykowi również należy się szacunek. Au revoir Lyon. Merci beaucoup Medyk!
Hegerberg 69, 89, Le Sommer 3
Medyk: Szymańska – Ficzay, Slavcheva, Grzywińska, Grad, Daleszczyk, Balcerzak, Sikora, Chudzik, Gawrońska (75 Dudek), Tarczyńska (90 Zawiślak)
Lyon do rewanżowego meczu z Medykiem przystąpił bez Maelle Garbino (kontuzja, za nią w składzie pojawiła się Delphine Cascarino) i nieobecnych także podczas meczu w Koninie: Bouhaddi, Perisset, Henry, Lavogez i Thomis. Decyzją trenera mecz na ławce rozpoczęły Gerard i Hegerberg. Mając na uwadze pokaźną zaliczkę z pierwszego spotkania (6:0) w komentarzach przedmeczowych pojawiały się sugestie aby mimo wszystko nie lekceważyć rywala i zwrócić uwagę na duet Gawrońska-Tarczyńska. W Medyku zaś jedyną poważną zmianą był powrót Gabrieli Grzywińskiej, która w Koninie nie zagrała z powodu kartek jeszcze z turnieju eliminacyjnego.
Pierwsza połowa zgodnie z przewidywaniami przebiegała pod dyktando mistrzyń Francji a koninianki na połowie rywalek były albo przez roztargnienie Francuzek albo przez przypadek. Już początek przyniósł pierwszego gola. Po podaniu Cascarino głową strzeliła Le Sommer a w kolejnych minutach nie po raz pierwszy Anna Szymańska udowodniła jak bardzo jest bezcenna dla Medyka – obronić strzały Renard, ponownie Le Sommer to była sztuka. A już interwencja po uderzeniu Cascarino była klasy światowej! Po raz kolejny na zagraniczny transfer zapracowała w 39 minucie gdy wygrała pojedynek sam na sam z Schellin. Szwedka miała mnóstwo miejsca i czasu ale to polska bramkarka wyszła zwycięsko z tej konfrontacji. W tym samym czasie polscy siatkarze skompromitowali się przegrywając w ćwierćfinale Mistrzostw Europy ze Słowenią więc postawa polskiej bramkarki mimo wszystko poprawiała nastrój. Medyk cały czas się bronił, podobnie zresztą było w drugiej połowie a Lyon momentami bawił się grą zupełnie jak na treningu. Konsekwencją przewagi były bramki wprowadzonej w przerwie Ady Hegerberg a Szymańska kontynuowała swoją heroiczną walkę z przeznaczeniem, którym tym razem najczęściej była właśnie blondwłosa Norweżka. Żeby być sprawiedliwym trzeba też odnotować strzały Tarczyńskiej i Sikory z 78 i 79 minuty. Ale poza tym grała właściwie tylko jedna drużyna.
W dwumeczu Lyon nie pozostawił złudzeń, kto był lepszy jednak Medykowi również należy się szacunek. Au revoir Lyon. Merci beaucoup Medyk!