Wywiad z Ewą Pajor

- Niczego mi nie brakuje, mogę się tu skupić tylko na trenowaniu i grze w piłkę - mówi Ewa Pajor grająca w VfL Wolfsburg.

W najnowszym wydaniu tygodnika Piłka Nożna ukazał się wywiad z Ewą Pajor, piłkarką niemieckiego VfL Wolfsburg i reprezentantką Polski.




Ewa Pajor debiut i pierwsze gole w barwach jednej z najlepszych drużyn świata - VfL Wolfsburg ma już za sobą. Aby jak najszybciej wywalczyć miejsce w pierwszym składzie, zrezygnowała z przyjazdu na styczniowe zgrupowanie reprezentacji Polski odbywające się w oficjalnym terminie FIFA. Decyzja piłkarki wywołała w środowisku spore poruszenie.

- Wolfsburg to jeden z najlepszych zespołów w Europie. Po moim przejściu do VfL prasa porównywała mój obecny klub nawet do męskiego Realu Madryt. Gdy taka potęga się po ciebie zgłasza, nie możesz podjąć innej decyzji - takim klubom po prostu się nie odmawia - mówi Pajor. - Dlatego tym bardziej się cieszę, że Niemcy widzieli mnie w zespole, zabiegali o transfer i w końcu ściągnęli do Wolfsburga. Teraz moim celem jest przebicie się do pierwszego składu.

Przyjechałaś na początku lipca do Niemiec i co dalej?
- Wysiadłam z samochodu i nie ukrywam, że byłam przerażona. Wcześniej grałam tylko w jednym klubie, w jednym mieście. Na szczęście byli ze mną bliscy, bez ich pomocy kto wie, czy bym sobie poradziła.

Wyjechałaś ze swoją siostrą.
- To prawda, siostra jest ze mną od samego początku. Nie był to punkt kontraktu z Wolfsburgiem, pomysł wspólnego wyjazdu wyszedł ze strony mojej rodziny. Siostra znalazła prace w Wolfsburgu. Zamieszkałyśmy razem, to na pewno była jedna z kluczowych spraw. Dzięki temu łatwiej zniosłam zmianę otoczenia i przystosowałam się do nowej rzeczywistości.

Klub na początku też bardzo się starał?
- Na początku pomógł mi w znalezieniu mieszkania i załatwienia wszystkich formalności. Dostałam też z klubu samochód. Tylko żeby była jasność - zarówno mieszkanie, jak i auto muszę opłacać z własnej kieszeni. Samochód mogę sobie co pół roku wymieniać, w tym czasie muszę tylko spłacać jeden procent wartości auta. Wiadomo, kto jest głównym sponsorem, więc akurat w tym nie ma większej niespodzianki.

Co zapamiętałaś z pierwszego wejścia do szatni Wolfsburga?
- To, że byłam przestraszona. I to nie tylko dlatego że gdzie się nie obejrzałam, były twarze najlepszych piłkarek świata. Po prostu było to dla mnie nowe doświadczenie, nigdy wcześniej czegoś podobnego nie dane mi było przeżyć. Na szczęście do szatni wchodziłam z kilkoma innymi, nowymi piłkarkami, więc nie byłam jedyną osobą, dla której był to pierwszy kontakt z zawodniczkami VfL i uwaga nie skupiała się tylko na mnie. Dziewczyny przywitały nas serdecznie, nie było patrzenia spod byka, więc szybko przywykłam.

Zakumplowałaś się z kimś szczególnie mocno?
- Szczególnie mocno? Z nikim. Trzymam się raczej z zawodniczkami, które też były nowe i wchodził do zespołu razem ze mną.

Cały wywiad z Ewą Pajor można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika „Piłka Nożna", który będzie dostępny w kioskach do najbliższego poniedziału włącznie (01.02).