Piłkarki podsumowują 2018 rok

Poprosiliśmy piłkarki grające w różnych ligach i w różnych częściach Polski aby podsumowały 2018 rok. Co powiedziały?

Rok 2018 zbliża się ku końcowi. W związku z tym poprosiliśmy 25 piłkarek grających w różnych ligach i w różnych częściach Polski, aby podsumowały ostatnie dwanaście miesięcy. Rozmawialiśmy z Dominika Grabowska (Górnik Łęczna), Dżesika Jaszek (Czarni Sosnowiec), Klaudia Olejniczak (Medyk Konin), Daria Kurzawa (UKS SMS Łódź), Zuzanna Radochońska (Olimpia Szczecin), Aleksandra Nieciąg (AZS UJ Kraków),  Dominika Gąsieniec (AZS PSW Biała Podlaska), Marcelina Ślusarczyk (AZS Wrocław), Krystyna Cywińska (Polonia Poznań), Justyna Wójcik (Gol Częstochowa), Marta Grochowska (Unifreeze Górzno), Katarzyna Ciesiółka (Polonia Środa Wielkopolska), Gabriela Krawczyk (Tarnovia Tarnów), Kornelia Dudziak (Sokół Kolbuszowa Dolna), Aleksandra Folga (AS Stomil Olsztyn), Dagmara Petrus (UKS Victoria SP2 Sianów), Aleksandra Krawiec (Ostrovia Ostrów Wielkopolski),  Oliwia Frontczak (WAP Włocławek), Dagmara Suskiewicz (ULKS MOSiR Sieradz), Laura Witkowska (Olimpia II Szczecin), Karolina Tylak (Bielawianka Bielawa), Agnieszka Rembalska (Pogoń Tczew), Oliwia Iwanejko (AP Kotwica Kołobrzeg), Karolina Pabin (PTC Pabianice) oraz Emilia Althoff (Potok Pszczółki).


Dominika Grabowska (Górnik Łęczna): Nie co dzień zdobywa się mistrzostwo Polski i Puchar Polski. Dlatego też ten rok mogę jak najbardziej zaliczyć jako udany. W tym roku zdobyłam swoje pierwsze mistrzostwo kraju w kategorii seniorskiej. Jestem zadowolona z siebie oraz z mojej całej drużyny. Wykonałyśmy kawał dobrej roboty. Byłam regularnie powoływana do reprezentacji Polski co bardzo mnie cieszy, jednak jeśli chodzi o wyniki jest lekki niedosyt. Ten rok wiele mnie nauczył. Były łzy radości i przyznaje, że również łzy smutku. W tym roku spełniły się niektóre moje marzenia piłkarskie, ale lista jest jeszcze bardzo długa więc na kolejny rok poprzeczka jest wysoko zawieszona. Wierzę, że wszystkie marzenia są do spełnienia. Aby tak mogło się stać niezbędne jest zdrowie, którego wszystkim serdecznie życzę.

Dżesika Jaszek (Czarni Sosnowiec): Jak najbardziej był to dla mnie udany rok. Przede wszystkim dlatego, że osiągnęłam to, o czym od dawna marzyłam, czyli zdobyłam dublet z Górnikiem Łęczna i zadebiutowałam w seniorskiej reprezentacji Polski. Można powiedzieć ze pierwsze półroczne dzięki temu było idealne, a drugie nie było wcale gorsze. Latem po kilku sezonach gry opuściłam Lubelszczyznę i zmieniłam barwy na Czarnych Sosnowiec. Był więc to czas pełen nowych wyzwań. Z zaaklimatyzowaniem się w nowym otoczeniu nie miałam jednak problemów. Atmosfera panująca w szatni Czarnych szybko pozwoliła mi wkomponować się w zespół. Myślę, że rok 2018 był czasem pełnym niespodzianek i sporych zmian, które korzystnie wpłynęły na moje życie.

Klaudia Olejniczak (Medyk Konin): Nie ma co ukrywać, że dla Medyka był to rok inny niż kilka wcześniejszych lat. Na pewno nie był to jednak rok zły ale jednocześnie był to również rok z pewnym niedosytem. Poprzedni sezon zakończyłyśmy na 3. miejscu w Ekstralidze. Spadłyśmy po czterech latach z mistrzowskiej pozycji. Końcowy rezultat zeszłego sezonu mógł być o jedną pozycję wyższy, ale o tym, że zajmiemy trzecie, a nie drugie miejsce w lidze zadecydowały pechowo ostatnie sekundy meczu ostatniej ligowej kolejki, kiedy to grając w Łęcznej z Górnikiem straciłyśmy w końcówce gola z rzutu karnego. Przegrałyśmy i ten jeden gol, ta jedna porażka spowodowała, że spadłyśmy w ostatniej chwili z drugiej na trzecią pozycję. Nowy sezon rozpoczęłyśmy w zmienionym składzie. Potrzebna była duża ilość treningów oraz meczów w których miałybyśmy szanse, aby zgrać się z nowymi dziewczynami w naszej drużynie. Były obozy i mecze towarzyskie, które nam to umożliwiały. Aktualnie na półmetku sezonu znajdujemy się na 2. pozycji. Mamy oczywiście ambicje aby powalczyć o najwyższy cel. Jeśli chodzi o mnie to w październiku miałam szanse na zadebiutowanie w towarzyskim meczu z Estonią w w seniorskiej reprezentacji, co będę wspominać przez długie lata. Mam nadzieję, że nie był to tylko mój reprezentacyjny epizod. Mogę powiedzieć, że rok 2018 był dla mnie udanym rokiem, omijały mnie wszelkie poważne kontuzje dlatego też spędziłam sporo minut na boisku z czego jestem bardzo zadowolona. W Medyku Konin gram od 13. roku życia i czuje się tu dobrze. Każdy kolejny rok przynosi mi wiele nowych doświadczeń. Mam nadzieję, że rok 2019 będzie jeszcze lepszy niż 2018 czego życzę całej mojej rodzinie, drużynie oraz znajomym, tym bliżej mieszkającym i tym z którymi dzielą mnie kilometry. Szczęśliwego nowego 2019 roku.

Daria Kurzawa (UKS SMS Łódź): Dla mnie osobiście 2018 był rokiem spełnienia marzeń. Zaczęłam go od przygotowywania się do rundy rewanżowej. Zimę poświeciłam na ciężką pracę i to zaowocowało tym, że dostałam szansę od trenera grać całą rundę w podstawowej jedenastce.  Sezon skończyłyśmy na wysokim 5. miejscu w Ekstralidze z którego byłyśmy dumne. Dla mnie to nie był jednak koniec sezonu, ponieważ w kwietniu zakwalifikowaliśmy się do finałowego turnieju o Mistrzostwo Polski U19, który odbywał się w czerwcu w Szczecinie. Pojechaliśmy tam w roli faworyta i nie zawiodłyśmy. Zdobycie Mistrzostwa Polski było moim szczególnym marzeniem, ponieważ wiedziałam, że jak nie teraz to już nie będę mieć szansy zdobyć tego tytułu ze względu na mój ostatni rok w tej kategorii wiekowej. Nawet nie zdążyłam ochłonąć, a już wróciłam do treningu, żeby przygotować się z drużyną do kolejnego sezonu. Pomimo dużych roszad w naszej Ekstraligowej drużynie, rundę skończyliśmy w grupie mistrzowskiej i to było naszym celem. Kończący się rok na pewno zapamiętam najbardziej ze względu na sukcesy jakie udało mi się w nim osiągnąć osobiste jak i te sportowe. Dziękuję wszystkim, którzy trzymali kciuki za wszystkie moje osiągnięcia. Oby ten następny rok był tak udany jak obecny.

Zuzanna Radochońska (Olimpia Szczecin)
: Cieszę się z tego, że był to dla mnie intensywny rok. Najważniejsze wydarzenia? Wyjazd z reprezentacją Polski U17 na turniej finałowy Mistrzostw Europy na Litwę. Udział ze Sztormem AWFiS Gdańsk w klubowych Mistrzostwach Polski U19, a później zmiana klubu na Olimpię Szczecin i debiut w Ekstralidze. Wcześniej mogłam jedynie z trybun patrzeć jak Sztorm grał przez dwa lata w elicie. Teraz sama w niej występuję co mnie niezmiernie cieszy. Cieszy mnie również to, że mimo bycia nową postacią w szczecińskim zespole i wiekowo będąc jedną z najmłodszych dziewczyn w drużynie to mogłam jesienią regularnie grać w Ekstralidze. Przy okazji podsumowania tego roku chciałabym podziękować trenerowi Robertowi Chałaszczykowi za wszystkie lata treningów w Sztormie, natomiast Olimpii Szczecin i trenerce Natalii Niewolnej za danie mi szansy gry w najwyższej lidze. Z reprezentacją U17 w tym roku przeżywałam cudowne chwilę zarówno wiosną, kiedy to wiosną w Bośni i Hercegowinie wywalczyłyśmy awans z elite round do turnieju finałowego ME jak i jesienią, kiedy bez porażki zakwalifikowałyśmy się z pierwszego miejsca w grupie do przyszłorocznego turnieju elite round. Dziękuję dziewczynom za te cudowne chwilę, a selekcjoner Ninę Patalon i sztabowi reprezentacji za wiedzę, którą mogłam od nich w tym czasie czerpać.

Aleksandra Nieciąg (AZS UJ Kraków):
Mijający rok rozpoczęłam od zdobycia złotego medalu w Akademickich Mistrzostwach Polski w futsalu. Był to mój pierwszy udział w AMP'pach. Chwilę później razem z UJ zajęłyśmy 3. miejsce w Ekstralidze futsalu. Średnio się jednak z tego cieszyłyśmy, bo naszym celem było złoto. Po powrocie na zielone boisko wiosną starałyśmy przebić się do grupy mistrzowskiej Ekstraligi, czyli do pierwszej szóstki. Ostatecznie trochę punktów nam zabrakło. Fakt, że zabrakło nam niewiele napędzał nas z kolei do pracy w letnim okresie przygotowawczym i w rundzie jesiennej. Małe niepowodzenie wiosną spowodowało, że z jeszcze większymi ambicjami grałyśmy jesienią i osiągnęłyśmy swój cel. Zimę spędzamy na szóstym miejscu, a więc w tej lepszej połówce ligi. Miłym wspomnieniem z tego roku będzie przywiedziony z Portugalii medal z Europejskich Igrzysk Studentek w futsalu. Był to mój pierwszy cały rok spędzony w zespole Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dominika Gąsieniec (AZS PSW Biała Podlaska): Uważam ten rok za udany i szczęśliwy. Jak on wyglądał w moim wykonaniu? Razem z reprezentacją Polski U19 pod koniec lutego miałam możliwość wyjechać na obóz do Turcji gdzie rozegrałyśmy mecze towarzyskie z koleżankami ze Słowacji i Turcji. Po powrocie do kraju szybko rozpoczęła się Ekstraliga. Razem z AZS PSW Biała Podlaska dość szybko udało nam się uzyskać taką liczbę punktów aby kończyć sezon bez zagrożenia spadkiem z elity. Po sezonie ligowym czekały mnie w czerwcu jeszcze dwa turnieje. Były to dwa moje ostatnie turnieje w kategorii wiekowej juniorka starsza. Najpierw razem z reprezentacją U19 grałyśmy w elite round. Turniej odbywał się w województwie kujawsko-pomorskim. Wygrałyśmy pewnie z Grecją 6:0, a mi udało się strzelić w tym meczu dwie bramki. Niestety spotkania z Islandią i Norwegią przegrałyśmy w minimalnym rozmiarze 0:1, przez co nie udało nam się zakwalifikować do turnieju finałowego Mistrzostw Europy U19. Dwa tygodnie później z AZS PSW Biała Podlaska pojechałyśmy do Szczecina na klubowe Mistrzostwa Polski U19. Nie udało się przywieść medalu. Na tym zakończył się szkolno-juniorski etap mojego życia. Od nowego sezonu w związku z ukończeniem dziewiętnastego roku życia byłam już seniorką i studentką Turystyki i Rekreacji Zdrowotnej na PSW Biała Podlaska. Postanowiła skorzystać z możliwości, jakie daje mi klub i zaplecze, jakie mamy w Białej. Już w nowym sezonie, w rundzie jesiennej pokazałyśmy, że potrafimy punktować w meczach z najlepszymi zespołami w Ekstralidze. Udowodniłyśmy to w meczach z Sosnowcem i Koninem, w których zremisowaliśmy a mogłyśmy je nawet wygrać. Jesienią strzelałam dużo bramek i asystowałam. Moim najlepszym meczem w tym roku było starcie z AZS Wrocław w którym strzeliłam sześć bramek. Był to mecz moich marzeń i zaliczam go do najlepszych w moim życiu.

Marcelina Ślusarczyk (AZS Wrocław): Był to na pewno rok pełen wrażeń. Dużo się działo w moim życiu prywatnym i naszym klubie. Po dobrej rundzie wiosennej utrzymałyśmy się w Ekstralidze wychodząc tym samym ze strefy spadkowej w której spędzałyśmy poprzednią zimę. Latem w klubie nastąpiła zmiana sztabu trenerskiego, odeszło wiele kluczowych zawodniczek i nastąpiła całkowita przemiana naszej Ekstraligowej drużyny. Bardzo ciężki okres przygotowawczy przebyłyśmy razem w wakacje. Sezon zaczął się w sierpniu, przed czym chcę podkreślić, że jako młody i znacznie osłabiony team, każdy spisywał nas na straty. Zaskoczyliśmy wszystkich dość mocno, gdzieś na pewno nawet same siebie. Powstała z nas ambitna drużyna, gotowa do ciężkiej pracy. Runda jesienna przeminęła niczym pstryknięcie palcem. Skończyłyśmy jesień na 10. miejscu, ale w drugiej rundzie tak łatwo już skóry nie oddamy. Do momentu moich występów w podstawowym składzie na lewej obronie byłam z siebie dumna i było to bardzo wyczekane, bo tak naprawdę w tamtym roku wychodziłam z ławki na końcówki. Niestety ta runda nie była dla mnie tak do końca szczęśliwa, bo skończyła się dla mnie miesiąc przed końcem rozgrywek. Przydarzyła mi się poważna kontuzja. Teraz przede mną ciezka praca aby odzyskać zdrowie i wrócić na boisko.

Krystyna Cywińska (Polonia Poznań): Uważam, że był to jeden z cięższych, ale również bardzo emocjonujących "roków" w moim życiu. Pierwsza połowa roku to przede wszystkim rywalizacja do samego końca o awans do Ekstraligi kobiet. Mimo naszej dużej przewagi jaką posiadałyśmy w przerwie zimowej sprawa awansu rozstrzyga się dopiero w ostatnim meczu sezonu. Historyczny dla naszego klubu awans do elity świętowałyśmy po ostatnim meczu w Koninie. Jest to jedno z piękniejszych wspomnień tego roku zaraz obok pierwszego meczu i powrotu na boiska Ekstraligowe już w nowym sezonie. Druga połowa roku to zetknięcie się z rzeczywistością Ekstraligi. Od początku wiedziałyśmy, że nie będzie lekko mierzyć się z elitą i tak też było. Były mecze w których dostawałyśmy porządne lanie co pokazywało nam ile czeka nas jeszcze ciężkiej pracy, ale również mogę śmiało powiedzieć, że były mecze, w których nie wyglądałyśmy gorzej od przeciwnika a wyniki nie odzwierciedlały naszej gry. Uważam, że ten rok nauczył mnie bardzo ważnych cech charakteru takich jak cierpliwość, która była bardzo przydatna w walce o awans oraz pokora, której musiałam nauczyć się w bardzo ciężkiej rundzie jesiennej w Ekstralidze. Ten rok na pewno zapamiętam również od strony futsalu ponieważ był to mój pierwszy sezon przygody z futsalem. Szczerze mówiąc trochę się bałam, że futsal to nie moja bajka i nie byłam przekonana czy chcę grać, ale z każdym treningiem coraz bardziej się przekonywałam do niego, a na koniec rozgrywek futsalowych zdobyłam wicemistrzostwo Polski w Ekstralidze futsalu wraz z AZS UAM Poznań. Podsumowując był to rok sukcesów, ciężkiej pracy i wytrwałości.

Justyna Wójcik (Gol Częstochowa): W roku 2018 wydarzyło się bardzo dużo. Były to zarówno dobre jak i złe momenty. Dużo zmian oraz równie dużo niespodzianek. Mimo nawet tych złych chwil mogę śmiało powiedzieć, że był to udany rok. Niestety na początku roku wraz z drużyną nie udało nam się zakwalifikować do turnieju finałowego Ekstraligi futsalu. To był największe rozczarowanie. Zabrakło szczęścia. Wiedziałam jednak, że tak naprawdę rok dopiero się zaczyna i trzeba walczyć dalej, tym bardziej że jest o co. W Akademickich Mistrzostwach Polski w futsalu jako Akademia im. Jana Długosza w Częstochowie zajęłyśmy dobre 3. miejsce w turnieju półfinałowym w Wałbrzychu, natomiast w turnieju finałowym rozgrywanym w Warszawie uplasowałyśmy się na 6. miejscu w ogólnopolskiej klasyfikacji wyższych uczelni. Przystępując w tym roku do rundy wiosennej na trawiastych boiskach I ligi wiedziałyśmy, że łatwo nie będzie. Wiedziałyśmy również, że w związku z powiększeniem pierwszej ligi z 10 do 12 drużyn spadek nam nie grozi, bo w tym roku wyjątkowo nikt nie spadał z I ligi, ale nie chciałyśmy być zespołem z szarego końca. Wiosną starałyśmy się grać najlepiej jak potrafimy. Wyszło średnio. Jesień miałyśmy już lepszą co mnie niezmiernie cieszy. Znamy trochę drużyny z którymi występujemy w lidze, ale zarówno u nas jak w innych drużynach zawodniczki się zmieniają. Każda wygrana pomagała nam uwierzyć w siebie i pokazać, że razem możemy wygrać jeszcze więcej. W tym roku nasze pojedynki były przeplatane dobrą i złą formą. Jak mówi przysłowie "raz na wozie, a raz pod wozem". I tak właśnie z nami było w tym roku. Wiem, że razem z drużyną jesteśmy w stanie walczyć o wyższe miejsce w I lidze niż te, które obecnie zajmujemy. Mam nadzieję, że niedługo to udowodnimy. Z końcem roku rozpoczęłyśmy zmagania w kolejnym sezonie Ekstraligi futsalu. Niestety początek pokazuje nam, że będzie walka do samego końca. A jaki ten rok był dla mojej osoby? Przede wszystkim cieszę się, że poważniejsze kontuzję omijały mnie szerokim łukiem. Miłym zaskoczeniem było dla mnie powołanie na Akademickie Mistrzostwa Świata, które odbyły się w Kazachstanie. Zdobyte doświadczenie na pewno zaowocuje w dalszym moim rozwoju. Będę na pewno walczyć dalej o spełnianie swoich piłkarskich marzeń. Cieszę się, że mogłam reprezentować nasz kraj i wyjść z orzełkiem na piersi. Jest to niesamowite uczucie. Podsumowując, był to dobry rok i chciałabym, aby kolejny przyniósł kolejne niespodzianki i kolejne nowe doświadczenia.

Marta Grochowska (Unifreeze Górzno): Rok 2018 zapamiętam z wielu powodów. Po pierwsze, wiosną debiutowałam w Ekstralidze i miałam okazję strzelić bramkę w jednym ze swoich pierwszych meczów w elicie. Gra na takim poziomie, dla mnie, piętnastolatki i dla naszego młodego zespołu, to było naprawdę coś ważnego. I choć nie udało nam się utrzymać na najwyższym szczeblu piłkarstwa kobiecego w Polsce. Zdobyte w tym czasie doświadczenie z pewnością zaprocentuje. We wrześniu wystąpiłam w selekcyjnej reprezentacji Polski U17 w towarzyskim dwumeczu przeciwko Szkocji. Było to dla mnie duże wyróżnienie. Młody zespół Unifreeze Górzno zakończył rundę jesienną na szóstym miejscu w tabeli I ligi. Mam nadzieję, że koleżanki, które w minionym roku uległy kontuzjom szybko odzyskają formę i niedługo ponownie wzmocnią naszą drużynę.

Katarzyna Ciesiółka (Polonia Środa Wielkopolska): Na początku roku zmieniłam klub. Przeszłam z Ostrovii Ostrów Wielkopolski do średzkiej Polonii. Wiadomo, nowy klub - nowe oczekiwania. Praca całego zespołu zaowocowała długo wyczekiwanym w Środzie awansem do I ligi. Uzyskałyśmy awans po wygranym meczu barażowym z Loczkami Wyszków z Mazowsza. Dla mnie, jak i dla większości piłkarek Polonii runda jesienna była naszą debiutancką na boiskach I ligi kobiet. Nowi rywale, dalsze wyjazdy. Łatwo nie było, ale dzięki temu były nowe doświadczenia takie jak poznawanie nowych piłkarek z innych klubów, nowych stadionów, miast, miejsc w których funkcjonuje piłka nożna kobiet. Zimę spędzamy z bezpieczną ilością punktów przewagi nad strefą spadkową. Jak na beniaminka można więc powiedzieć, że plan wykonałyśmy, choć oczywiście punktów mogłybyśmy zdobyć ciut więcej. Wiadomo, jednak że celem każdego beniaminka jest utrzymanie i patrząc tylko tą kategorią to jesienią wywiązałyśmy się ze zdania w pozytywnym sposób. Od bieżącego roku mam również okazję brać udział w Akademickich Mistrzostwach Wielkopolski gdzie razem z moim Uniwersytetem Przyrodniczym, gdzie radzimy sobie całkiem nieźle, przynajmniej tak myślę.

Gabriela Krawczyk (Tarnovia Tarnów): Myślę, że ten rok mogę zaliczyć do udanych pod względem drużynowym oraz indywidualnym. W pierwszym naszym sezonie w rozgrywkach I ligi kobiet nie udało nam się awansować do Ekstraligi, jednak byłyśmy jak najbardziej zadowolone z wicemistrzostwa ligi. Zmotywowało nas to jeszcze bardziej do ciężkiej pracy. Żałuję bardzo, że nie mogłam pomóc zespołowi we wszystkich meczach, ponieważ że względu na problemy zdrowotne mogłam zagrać tylko w czterech meczach rundy wiosennej. W czerwcu ukończyłam gimnazjum z wyróżnieniem. Był to dla mnie wspaniały czas szczególnie, że spotkałam niesamowite osoby na swojej drodze. Od września czekała mnie, więc nowa przygoda w XXI Liceum Ogólnokształcącym Sportowym w Tarnowie. Wybrałam klasę o profilu piłkarskim. Okres przygotowawczy przepracowałyśmy bardzo dobrze i każda dała z siebie sto procent. Początek sezonu 2018/19 nie poszedł jednak po naszej myśli i już na początku zgubiłyśmy punkty. Z czasem wszystko zaczęło wracać na właściwe tory. Szkoda głupio straconych bramek i niektórych meczów, ale cóż taka jest piłka  W tym sezonie każdy może wygrać z każdym i wszystko jest możliwe. Cieszę się, że udało mi się przyczynić do zwycięstw i strzelić kilka bramek dla mojej ekipy. Staram się jednak na tym nie poprzestać, cały czas pracować i doskonalić swoje umiejętności, aby kiedyś spełnić swoje marzenia. W grudniu doskoanle zaprezentowałyśmy się na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski U-18 w futsalu gdzie zdobyłyśmy wicemistrzostwo kraju. Wiadomo, mistrzostwo byłoby spełnieniem marzeń i nawet było w zasięgu ręki, jednak bardzo cieszymy się ze srebrnego medalu. Liczę, że zimę przepracuję jeszcze lepiej i na wiosnę pokaże swoją wartość na boisku. Teraz trenuje szęść razy w tygodniu: trzy razy z chłopakami oraz trzy razy w klubie, a do tego dochodzi basen. Na pewno będzie jeszcze kilka większych obciążeń, którym mam nadzieję podołam. Zobaczymy jak wszystko się potoczy, bo jeden moment może odwrócić wszystko o 180 stopni, więc nie należy żyć przyszłością i przeszłością tylko skupiać się na tym tu i teraz.

Kornelia Dudziak (Sokół Kolbuszowa Dolna): Mijający rok jak najbardziej mogę zaliczyć do udanych. Rozpoczął się intensywnymi przygotowaniami do finałów Młodzieżowych Mistrzostw Polski futsalu U18, na których czas byłam zawodniczką Wandy Kraków. Wszyscy byliśmy nastawieni bojowo i mieliśmy apetyt na mistrza. Ostatecznie wygrywając w finale z Unifreeze Górzno 4:1 wywieźliśmy z Tych złoty medal, co było dla nas ogromnym sukcesem. Cieszę się, że mogłam gościć w zespole z Krakowa, to była dla mnie wartościowa lekcja. Po powrocie do domu był czas na przygotowania do nowej rundy. Wiosenne zmagania na boiskach pierwszoligowych wraz z moją drużyną MUKS Sokół Kolbuszowa Dolna, rozpoczęliśmy z końcem marca, była to dla nas całkiem udana runda, dzięki której zeszły sezon zakończyliśmy na 4. miejscu. Kilka miesięcy później, z początkiem sierpnia wyjechaliśmy do Kołobrzegu gdzie odbywał się turniej Mistrzostw Polski kobiet w Beach Soccerze. Bezpośrednio po pechowej i długiej podróży, podczas której popsuł nam się autokar, trafiłyśmy na boisko, jednak pokazałyśmy ducha walki i zwyciężyłyśmy oba mecze tego dnia. W półfinale podejmowałyśmy zespół z Chojnic, którym niestety uległyśmy. Pozostało nam powalczyć o brązowy medal, nie dałyśmy za wygraną i odniosłyśmy zwycięstwo zdobywając brązowy medal. Po powrocie do Kolbuszowej miałyśmy niespełna tydzień do rozpoczęcia zmagań w nowym sezonie pierwszej ligi. Rozpoczęłyśmy falstartem ulegając drużynie Rekordu Bielsko-Biała. Miniona runda, pomimo 10. miejsca, zaraz nad strefą spadkową, nie należała do najgorszych, prezentowałyśmy się całkiem dobrze, lecz brakowało nam szczęścia. Wyniki spotkań nie oddają widowisk, jakie stworzyłyśmy. W międzyczasie rozgrywały się również mecze do Pucharu Polski. Ogrywając ligowego przeciwnika Resovię Rzeszów, na szczeblu wojewódzkim, awansowałyśmy do drugiego etapu, w którym na własnym boisku podejmowałyśmy Ekstraligowy zespół z Białej Podlaskiej. Ostatecznie zwyciężyłyśmy, tym samym awansując dalej. Kolejnym przeciwnikiem był obecny mistrz Polski - Górnik Łęczna, który odniósł na naszym boisku zwycięstwo. Pięknem pucharowej rywalizacji jest to, że mogłyśmy zagrać u siebie z mistrzem kraju. Kończąc zmagania na boiskach trawiastych, zaczęłyśmy przygotowania do eliminacji Młodzieżowych Mistrzostw Polski futsalu U18. Eliminacje poszły po naszej myśli i dostałyśmy szansę na debiut w finałach, które odbyły się w Toruniu. Pierwszy dzień był dla nas udany, wygrałyśmy grupę i znalazłyśmy się w najlepszej dwunastce w kraju. Drugi dzień rozpoczynałyśmy od meczu z TS ROW Rybnik, który okazał się dla mnie pechowy. W 6. minucie doznałam poważnej kontuzji kolana i resztę dnia spędziłam jedynie na dopingowaniu koleżanek z zespołu. Uległyśmy drużynie z Rybnika i pozostało nam walczyć o miejsca poza podium. Do Kolbuszowej wróciłyśmy z 6. miejscem w Polsce, które jest dla nas satysfakcjonujące. Ogromnym wyróżnieniem dla mnie jest również nominacja do Piłkarki Roku w plebiscycie Podkarpacka Nike. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają, a w szczególności mojej mamie. Mam nadzieję, że nadchodzący nowy rok będzie równie udany i zadowalający oraz przyniesie mi wiele nowych doświadczeń.

Aleksandra Folga (AS Stomil Olsztyn): W połowie tego roku wróciłam do gry po dwuletniej przerwie spowodowanej kontuzją biodra. Zaczęłam treningi z drużyną od okresu przygotowawczego wywalczając pierwszy skład. Wróciłam do gry między słupkami jako bramkarka. Ten rok dla naszej drużyny był ciężki i niepewny. Głównie ze względu na duże zmiany personalne, które latem zaszły w naszym zespole przez odejście czołowych zawodniczek do wyższych lig. Dziewczyny, które zostały nie poddały się i chciały dalej walczyć o czołowe miejsca w tabeli II ligi. I tak tez się stało, bo zakończyły rundę jesienią bieżącego sezonu na 3. miejscu. Cieszy mnie, że mogłam pomóc zespołowi. Rok 2018 dla mnie osobiście był dużą lekcją życia. Co najważniejsze spełniłam jedno ze swoich marzeń, czyli ukończyłam kurs trenerski UEFA B. Z tym wiążę się mój plan na przyszłość. Szkolić młodzież, wszczepić w najmłodsze pokolenia miłość do sportu, oderwać ich od świata elektroniki, tabletów, TV czy smartfonów. Jest to największy problem, który panuje wśród młodych ludzi.

Dagmara Petrus (UKS Victoria SP2 Sianów): Początek roku zapowiadał się wspaniale. Miałyśmy mocną ekipę i pewnie wywalczyłyśmy awans do drugiej ligi. Była to niesamowita radość. W wakacje stanęłam przed wyborem szkoły, co nie było takie proste. W nowym sezonie wygrałyśmy inaugurujący mecz w II lidze, lecz potem były już praktycznie same porażki. Byłyśmy świadome tego, że w międzywojewódzkiej II lidze nie będzie tak łatwo, jak w zachodniopomorskiej III lidze gdzie grało raptem parę drużyn. Bo co idzie za wyższą ligą? Przede wszystkim nowe mocniejsze zespoły, dalsze wyjazdy, więcej meczów i więcej pracy. Nie poszła nam dobrze runda jesienna, miałyśmy małe problemy z uzbieraniem pełnego składu i zdaje się, że byłyśmy słabo przygotowane, przez co zakończyłyśmy jesień w strefie spadkowej. Lecz nie oznacza to, że nie jestem duma ze swojej drużyny, bo na meczach dawałyśmy z siebie wszystko. Choć wiosnę miałyśmy dobrą, a jesień słabą to bardziej pamięta się ten ostatni czas i dlatego mogę powiedzieć, że był to dla nas trudny rok.

Aleksandra Krawiec (Ostrovia Ostrów Wielkopolski): Rok 2018 zaczęłam od przygotowań do drugiej rundy w III lidze wielkopolskiej. Był to dla całej drużyny ciężki czas. Po zdegradowaniu nas z II ligi w dość kontrowersyjnych okolicznościach starałyśmy się nie poddawać i pracować jeszcze ciężej, mimo iż w III lidze przeciwnicy nie sprawiali nam zbyt dużych problemów i większości z nich wbijałyśmy „dwucyfrówki”. Sezon w III lidze był dla nas króciutki i starałyśmy się luki wypełniać sparingami z mocniejszymi drużynami. Ciekawym doświadczeniem był wyjazd do Czech i sparing z drużyną FC Hradec Kralove, która występuje tam w najwyższej klasie rozgrywkowej. Bez problemu wygrałyśmy naszą grupę w III lidze, a następnie dwumecz barażowy z Polonią II Poznań i mogłyśmy cieszyć się z upragnionego awansu. W lipcu udałyśmy się na obóz do Hiszpanii, gdzie trenowałyśmy pod okiem znanego nam już sztabu trenerskiego Girona FC. Druga połowa roku to już walka o punkty na drugoligowych boiskach. Można powiedzieć, że po roku przestoju w końcu mogłyśmy wskoczyć w normalny ligowy rytm z meczami co tydzień i z przeciwniczkami na podobnym poziomie. Po pierwszej połowie sezonu zajmujemy 3. miejsce w II lidze kujawsko-pomorskiej, ale różnice punktowe w czubie tabeli są niewielkie. Cieszy nasza poukładana gra i równy poziom przez większość rundy. Podsumowując - był to dobry rok. Jak zwykle piłka nauczyła mnie wielu rzeczy – przede wszystkim pokory i walki do samego końca. Mam w drużynie wspaniałych ludzi i z taką piłkarską rodzinką można przenosić góry. Jedynym życzeniem na rok 2019 jest zdrowie całej Ostrovii i naszych bliskich.


Oliwia Frontczak (WAP Włocławek): Śmiało mogę uznać ten rok za udany. Zimą solidnie przygotowywaliśmy się razem z Włocławską Akademią Piłkarską do wiosennej rundy sezonu w trzeciej lidze i co najważniejsze było widać efekty tych przygotowań. Udało nam się awansować do ligi wyżej co zmotywowało nas do jeszcze większej pracy. Podczas letniego obozu pracowałyśmy bardzo ciężko, aby jak najlepiej wypaść w drugiej lidze. Gdy zaczął się sezon nie wyobrażałyśmy sobie, aby po tak trudnej i ciężkiej pracy odpuścić jakikolwiek mecz. Pierwsza runda nie do końca minęła po naszej myśli, ale mimo to zakończyliśmy ją na drugim miejscu w tabeli co jest na pewno dla nas dużym zaskoczeniem bo przecież byłyśmy beniaminkiem. Co przyniesie druga runda bieżącego sezonu w tej lidze to jeszcze zobaczymy, ale jeżeli będzie to możliwe, będziemy oczywiście walczyć o kolejny z rzędu awans, tym razem do pierwszej ligi. Co do moich indywidualnych osiągnięć to obecnie znajduję się na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelczyń w rozgrywkach II ligi mając na koncie już 11 bramek z czego jestem bardzo zadowolona. Oprócz rozgrywek ligowych rozegrałyśmy jesienią dwa mecze w Mistrzostwach Polski do lat 19 na obiektach DOSiR Praga w Warszawie. Tam odbyły się eliminację. Po porażce ze stołeczną Praga i zwycięstwie ze Stomilankami Olsztyn awansowałyśmy do grona szesnastu najlepszych zespołów w kraju i wiosną czekają nas kolejne gry w klubowych rozgrywkach juniorek. Mam nadzieję, że rok 2019 również przyniesie mi i moim koleżankom z zespołu dużo powodów do uśmiechu.

Dagmara Suskiewicz (ULKS MOSiR Sieradz): Zarówno dla mnie, jak i dla drużyn, w których gram był to bardzo udany rok. Osiągałam w nim bardzo dobre rezultaty zarówno z MOSiRem Sieradz a także z beasch soccerową drużyną Lady Grembach Łódź. Był to dla mnie rok wyjątkowych wydarzeń, nowych doświadczeń, pozytywnych emocji, ale również ciężkiej pracy. Wraz z początkiem nowego roku po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją wróciłam do treningów. Pech chciał, że w końcowe 2017 roku mój klub, którym był jeszcze wtedy UMKS Zgierz rozpadł się. Założyłam sobie, że pierwsze miesiące 2018 roku poświęcę tylko i wyłącznie na przygotowanie się do turnieju Ligi Mistrzyń Beach Soccera - Euro Winners Cup, który miał odbyć się na przełomie maja i czerwca w Portugalii. Szybko jednak okazało się, że tak wcale nie będzie. Za namową trenera Jarosława Jagielskiego z Grembacha, a także Rafała Dziuby z MOSiR Sieradz zostałam piłkarką trzecioligowej wówczas drużyny z Sieradza do której dołączyło zresztą wiele dziewczyn z upadłego UMKS Zgierz. Dla mojej nowej drużyny rozegranie rundy wiosennej w łódzkiej grupie III ligi było tylko formalnością. Pewnie uzyskałyśmy awans do II ligi nie przegrywając wiosną żadnego meczu. Zanim jednak sezon na trawie się skończył przyszedł czas na wyjazd, do którego odliczałam dni od zdobycia Mistrzostwa Polski w piłce plażowej, na który trzeba było ciężko zapracować, zdecydowanie najważniejsze dla mnie wydarzenie tego roku czyli Euro Winners Cup. To było spełnienie marzeń, nowe doświadczenie, porządna lekcja beach soccera. Reprezentowanie polskiej drużyny Lady Grembach na arenie międzynarodowej równa się z grą z „orzełkiem na piersi”. Po losowaniu które odbyło się na początku maja, znalazłyśmy się w grupie wraz z zespołami z Portugalii, Szwecji oraz Hiszpanii. Grupa nie należała do łatwych. Pierwszy cel, który sobie założyliśmy to wyjście z grupy, a później wszystko może się zdarzyć. Tak też się stało. Wygrywając dwa mecze i zaliczając jedną wpadkę wychodzimy z grupy do 1/8 finału Mistrzostw Europy. W nim przyszło nam się zmierzyć z hiszpańskim zespołem Madrid Cff z którym po dogrywce wygrywamy 4:3. Cała drużyna włożyła nieziemskie siły, aby zatrzymać waleczne Hiszpanki. Los w 1/4 finału przydzielił nam za rywala wicemistrza Europy 2017 - Portsmouth Beach Soccer Club. To był mecz na miarę finału, niestety zabrakło nam odrobiny szczęścia. Po zaciętej walce spotkanie rozstrzygają rzuty karne i ostatecznie przegrywamy 9:10. Nie był to jednak koniec naszej przygody w Lidze Mistrzyń. Walczyłyśmy dalej o miejsca 5-8, wygrywając dwa kolejne mecze ostatecznie zakończyłyśmy turniej na 5 miejscu. Kto by się tego spodziewał przed wyjazdem? Zostałyśmy piątą drużyną Europy. Następnym celem tego roku była obrona tytułu Mistrza Polski na plaży w Kołobrzegu. Lekko nie było, ale udało się. Triumfowałyśmy po raz kolejny. Kiedy „sezon” beach soccera się skończył, „wskoczyłam” znów w korki i wróciłam na trawę. Do Sieradza mam około 70 kilometrów. Bywa czasem, że brakuje mi chęci, aby jechać na trening, ale czego się nie robi dla piłki. Obecnie jako beniaminek II ligi zajmujemy fotel wicelidera co jest niezwykle dobrym wynikiem. Z końcem rundy jesiennej - weszłyśmy na halę. Tu zaczęły się przygotowania do eliminacji Pucharu Polski w Futsalu, który był zaplanowany na 16 grudnia. Niewiele czasu miałyśmy na zapoznanie się z grą w futsal, mimo to pewnie zdobyłyśmy najwyższe miejsce na podium i puchar za zwycięstwo eliminacji na szczeblu województwa łódzkiego pojechał do Sieradza. Był to ostatni z tegorocznych sukcesów. Awans z III do II ligi i znakomita jesień na drugoligowych boiskach. Piąte miejsce w plażowych Mistrzostwach Europy, obronione Mistrzostwo Polski w Beach Soccerze i jeszcze triumf w wojewódzkim futsalu. To był dla mnie naprawdę dobry rok z każdej piłkarskiej strony. Przez cały rok starałam się ciężko pracować nad sobą, słuchać wskazówek i uwag trenerów, pilnować rozpisanego planu treningowego. Widzę, że opłaciło się, był progres moich umiejętność. Nie zamierzam się na tym zatrzymywać.

Laura Witkowska (Olimpia II Szczecin): Jeśli chodzi o stronę piłkarską był to dla mnie bardzo obfity rok. Zacznę od osiągnięcia, które cieszyło mnie i moją drużynę najbardziej, czyli awans i mecz z Medykiem Konin w 1/8 Pucharu Polski. Był to mecz z utytułowanym zespołem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Dla nas była to okazja złapania doświadczenia i pobrania nauki. Kolejnym ważnym aspektem w tym roku była dla mnie kadra wojewódzka U16. Razem z dziewczynami byłyśmy bardzo blisko aby pojechać na wymarzoną dla nas Ogólnopolską Olimpiadę Młodzieży. Niestety nie udało nam się, lecz wierzymy ze w przyszłym roku z nową, odświeżoną kadrą to osiągniemy. Z indywidualnych osiągnięć w tym roku, mogę wspomnieć o okresie przygotowawczym w wakacje, który spędziłam z pierwszą drużyną Olimpii. Trenowanie z dziewczynami o kilka lat starszymi było dla mnie naprawdę ogromnym doświadczeniem. Otrzymałam tam wiele cennych lekcji, które przełożyłam na rozwój swoich piłkarskich umiejętności.

Karolina Tylak (Bielawianka Bielawa): Z czystym sumieniem mogę uznać ten rok za udany. Ciężko przepracowany zimowy okres przygotowawczy pozwolił mi czuć się pewnie na boisku, dzięki czemu mogłam pomóc UKS Bielawiance w osiągnięciu znaczących sukcesów. Swój pierwszy w historii klubu udział w finałowym turnieju klubowych Mistrzostw Polski U19 w Szczecinie zakończyliśmy na 5. miejscu. Następnie mieliśmy bardzo udany występ na Międzynarodowym turnieju Dana Cup, skąd przywozimy drugie miejsce. Tam w finale udało mi się zdobyć bramkę, ale to efekt pracy całego zespołu, ja tylko postawiłam przysłowiową kropkę nad "i" ale od napastniczek wymaga się przecież strzelania bramek. Jak na razie sądzę, że dobrze wywiązuję się z tego zadania zarówno pod wodzą trenera klubowego, jak i w kadrze Polski U19. Runda wiosenna w II lidze śląskiej była dla nas bardzo udana, natomiast na półmetku obecnego sezonu plasujemy się na 3. miejscu. Jak na nasz młody zespół są to dobre wyniki. Moje jesienne występy w kadrze U19 podczas eliminacji do Mistrzostw Europy mogę uznać za bardzo udane. Dzięki zaufaniu selekcjonera Marcina Kasprowicza mogłam zdobywać w tym roku bramki w koszulce reprezentacyjnej i są one dla mnie szczególnej wagi. Najbardziej cieszy mnie gol na wagę trzech punktów w meczu z Albanią, gdzie precyzyjnym strzałem pokonałam bramkarkę rywalek. Pomogło nam to awansować do drugiej i jednocześnie finalnej rundy eliminacji ME U19, która odbędzie się w przyszłym roku. Cieszy mnie fakt, że zakończyłam ten rok bez poważnych kontuzji.

Agnieszka Rembalska (Pogoń Tczew): Pod względem czysto piłkarskim ostatnie dwanaście miesięcy było chyba jednym z najlepszych okresów w życiu. Na dobre rozpoczęcie roku zajęłyśmy 4. miejsce w Młodzieżowych Mistrzostwa Polski U18 rozgrywanych w Tychach. Niespełna pół roku później razem z Pogonią wywalczyły awans z pomorskiej III ligi do międzywojewódzkiej II ligi kobiet. Był to nas wymarzony awans na który ciężko pracowałyśmy. Na początku lipca razem z kadrą Pomorza U16 byłam w Sosnowcu na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Choć na OOM nie zaszłyśmy daleko to i tak ten turniej zapadnie mi w pamięci, ponieważ ze względu na mój wiek był to dla mnie ostatni wyjazd na kadrę wojewódzką. Wakacje były trochę szalone. Jednego dnia byliśmy na obozie w Zakopanem, a dwa dni później w Kołobrzegu na Mistrzostwach Polski w Beach Soccerze. Bardzo fajnie, że nasz trener potrafi nam sprawić takie sportowe atrakcje. Oprócz tego oczywiście dużo trenowałyśmy, żeby jak najlepiej wejść w druga ligę. I udało to się nam, bo początek miałyśmy znakomity. Niestety końcówka była już słabsza i zakończyłyśmy rundę jesienną na 7. miejscu w tabeli, które nas nie zachwyca, bo wiemy, że stać nas spokojnie na lepsze miejsce. Sporym naszym sukcesem było wygranie wojewódzkiego Pucharu Polski na Pomorzu. W finale pokonałyśmy 2:1 pierwszoligowy zespół Akademii Piłkarskiej LG Gdańsk. Później niestety w 1/16 ogólnopolskich rozgrywek po serii rzutów karnych uległyśmy rezerwom Olimpii Szczecin. W tych dwóch meczach dałyśmy z siebie bardzo dużo. Jestem duma z drużyny za nasze wyniki w Pucharze Polski i ogólnie w tym roku. Podsumowując, dużo się działo, rok był wręcz bardzo udany i dziękuje za to wszystkim, którzy się do tego przyczynili.

Oliwia Iwanejko (AP Kotwica Kołobrzeg): Był to dla mnie rok wzlotów i upadków. Przygotowania do rundy wiosennej były ciężkie i wymagały paru poświęceń, gdyż starałam się dobrze przygotować, aby móc się zrewanżować za niedosyt z którym zakończyłam ubiegłoroczną rundę jesienną. Było to wówczas spowodowane kontuzją (wstrząśnienie mózgu stopnia II i powierzchniowy uraz szyi) oraz przerwą na pięć tygodni. Wiosną zagrałam w dziesięciu z jedenastu naszych meczów na szczeblu II ligi. W meczu z Polonią Środa Wielkopolska nie zagrałam z powodu pauzy za żółte kartki. Kolejkę wcześniej dostałam swoją pierwszą czerwoną kartkę będącą następstwem dwóch żółtych. Emocje związane z tym pamiętam do dziś. Czułam się źle, że zawiodłam drużynę, która musiała grać w osłabieniu. Z całą drużyną sezon 2017/2018 skończyliśmy na 7. miejscu. Oprócz grania w piłkę reprezentuję swoją szkołę w prawie wszystkich zawodach sportowych. Moim sukcesem było 2. miejsce na 800 metrów w XX Memoriale Michała Barty, 7.miejsce na startujących pięćdziesięciu zawodników na finałach wojewódzkich licealisty w Gryfinie. Razem ze szkołą zajęłyśmy natomiast 3. miejsca na finałach Krajowych Ligi Lekkoatletycznych szkół ponadgimnazjalnych. Jesienią, kiedy po rozegraniu pięciu meczów w pełnym wymiarze czasowym, mecz numer sześć rozgrywany w Toruniu był dla mnie niestety przełomowy i pechowy, ponieważ podczas rozgrzewki skręciłam kostkę i mimo bólu bardzo chciałam pomóc drużynie więc zagrałam cały mecz. Przez następny tydzień kostka dawała o sobie znać więc byłam zmuszona do tygodniowej przerwy. Po tygodniu próbowałam wrócić do treningów, lecz bezskutecznie z powodu bólu, który mi to uniemożliwiał. Po konsultacji z ortopedą okazało się, że mam skręcenie II stopnia wraz z naderwaniem więzadła trójgraniastego. Strasznie załamała mnie ta kontuzja, która wiązała się z kolejną przerwą od treningów. Niestety dwa tygodnie nie wystarczyły na całkowitą regenerację i konieczna była konsultacja z rehabilitantem. Na ostatni mecz tej rundy wróciłam aby pomóc drużynie w ważnym dla nas meczu. Zimę spędzamy na pozycji lidera II ligi. Aktualnie jestem po zakończonej rehabilitacji i paru serii zabiegów krioterapii. Mam nadzieję, że na rundę wiosenną wrócę zdrowa i gotowa do działania!

Karolina Pabin (PTC Pabianice): Rok 2018 będzie mi się kojarzył z ciężką pracą. Na początku roku dołączyłam do PTC Pabianice. Przed tym sezonem moja drużyna, jak i ja postawiliśmy sobie wysoki cel, jakim był wymarzony awans. Cały okres przygotowawczy ostro przetrenowałyśmy, osiągając bardzo dobre wyniki. Z optymizmem patrzeliśmy na rundę jesienną, która zapowiadała się naprawdę obiecująco. Niestety, skończyłyśmy ją na trzecim miejscu. Przed nami runda wiosenna, podczas której będziemy się jeszcze bardziej starać i dawać z siebie jeszcze więcej na boisku. Będziemy walczyć do końca, bo piłka nożna jest przecież nieprzewidywalna. Jeśli chodzi o mnie, to założyłam na Instagramie profil, na którym chcę pokazywać piękno futbolu kobiecego @pilka_na_obcasach. Skupiłam się również na swoim rozwoju i podnoszeniu swoich umiejętności ponadprogramowo, we własnym zakresie. Rozpoczęłam swój plan działania i moim postanowieniem noworocznym jest ścisłe trzymanie się programu, by móc grać w coraz wyższych ligach. Wierzę, że dzięki wytrwałości każdy jest w stanie osiągnąć, to czego pragnie i tego życzę każdemu z Was, aby rok 2019 był pełen spełniających się marzeń.

Emilia Althoff (Potok Pszczółki): Największe piłkarskie emocje dostarcza mi gra w reprezentacji Polski niesłyszących. Ten rok był dla naszej narodowej drużyny szczególny, ponieważ jako reprezentacja kobiet niesłyszących w piłce nożnej zdobyłyśmy swój pierwszy złoty medal. W grudniu wygrałyśmy halowe Mistrzostwa Europy. Turniej został rozegrany w Finlandii. Zagrało w nim aż 12 drużyn z czego to właśnie do Polski zostały zabrane złoty medale. Wygrałyśmy z Finlandią, Szwecją, Francją, Rosją, Hiszpanią i w finale z Niemkami. Można powiedzieć, że był to nas wyczekany sukces, bo w poprzednich imprezach mistrzowskich o randze europejskiej bądź światowej albo przegrywałyśmy w finale albo zajmowałyśmy miejsca tuż za podium. Nieco wcześniej razem ze swoim klubem niesłyszących Koroną Szczecin zdobyłam wicemistrzostwo Polski w halowej piłce nożnej niesłyszących. Natomiast w rozgrywkach ligowych na dużym boisku od pół roku gram w nowej drużynie Potok Pszczółki, która w tym sezonie debiutuje w rozgrywkach pomorskiej III ligi kobiet.


» Piłkarki podsumowują 2017 rok [ARCHIWUM]

» Piłkarki podsumowują 2016 rok [ARCHIWUM]

» Piłkarki podsumowują 2015 rok [ARCHIWUM]