Amerykanki mistrzyniami świata

Finał Mistrzostw Świata
USA - Japonia 5:2 (4:1)
Lloyd 3, 5, 16, Holiday 14, Heath 54 – Ogimi 27, Johnston 52 (sam.)

Żółte kartki: Sawa, Iwabuchi

USA: Solo – Klingenberg, Sauerbrunn, Johnston, Krieger, Rapinoe (61’ O’ Hara), Brian, Holiday, Heath (79’ Wambach), Lloyd, Morgan (86’ Rampone)

Japonia: Kaihori – Sameshima, Kumagai, Iwashimizu (33’ Sawa), Ariyoshi, Miyama, Utsugi, Sakaguchi, Kawasumi (39’ Kawasumi), Ogimi, Ohno (60’ Iwabuchi)

Trudno pisać o tym meczu nie ocierając się o banały. Choćby dlatego, że to był finał marzeń! Nie tylko dla Amerykanek, które były bezdyskusyjnie lepsze. Także dla kibiców, wygrała po prostu piłka nożna.

16 minut. Tyle wystarczyło USA, żeby przeciwniczki mogły marzyć o zejściu do szatni byleby tylko nie brać dalszego udziału w tej japońskiej tragedii na kanadyjskiej ziemi. Pierwszy gol to efekt płaskiego podania Rapinoe z rzutu rożnego do nabiegającej Carli Lloyd. Drugi - Holiday z rzutu wolnego płasko, piętą próbowała zagrywać Johnston, piłka jednak minęła zawodniczki obu drużyn aż ponownie Lloyd wpakowała ją do siatki. Trzecia - dośrodkowanie z prawej strony, pomyliła się japońska defensorka a Holiday strzeliła gola na 3:0. A czwarta... Lloyd przelobowała Kaihori z połowy boiska! Gol tych mistrzostw? Bardzo prawdopodobne. Dramat Japonek, które mogły się poczuć jak Brazylijczycy w półfinale z Niemcami na MŚ w ubiegłym roku. W 18 minucie Lloyd mogła strzelić swojego czwartego gola w tym meczu ale piłka minęła słupek bramki strzeżonej przez Kaihori. Los tym razem jednak oszczędził reprezentantki Kraju Kwitnącej Wiśni. Trudno powiedzieć czy przy takim wyniku Amerykanki czuły, że są już blisko i że zemsta za finał sprzed czterech lat będzie słodka, ale urzędujące jeszcze mistrzynie świata próbowały cokolwiek zmienić. W końcu nie minęło nawet 20 minut czyli było dość czasu na odrabianie strat. Sygnał do walki dała bardzo ładnym golem w 27 minucie Ogimi ale to wszystko na co było stać Japonki w pierwszej połowie. To nie była drużyna, która zdominowała Australię. Nawet nie ta, która szczęśliwie wygrała z Anglią w półfinale. Za to reprezentacja USA grała to samo co w starciach z Chinkami i Niemkami : agresywnie, szybko, pomysłowo, z rozmachem. Druga połowa zaczęła się tylko nieco gorzej niż pierwsza choć nadal strzelały Amerykanki. Najpierw swoją okazję miała Brian ale jej strzał nad poprzeczką przeniosła Kaihori. Potem dość nieoczekiwanie po dośrodkowaniu Miyamy bramkę zdobyły Japonki ale po samobójczym trafieniu Johnston. Tylko, że już dwie minuty później Heath ostudziła nadzieje Azjatek na korzystny rezultat. Rywalki znów prowadziły trzema bramkami. I choć podopieczne Angielskiej trenerki Jillian Ellis nadal nacierały a Japonki próbowały odrobić straty, wynik się już nie zmienił. Tym samym piłkarki USA odzyskały tytuł po 16 latach, jednocześnie stając się najbardziej utytułowaną drużyną w historii mistrzostw świata.


Nagrody:
Najlepsza zawodniczka MŚ: Carli Lloyd (USA)
Królowa strzelczyń: Celia Sasic (Niemcy) 6 goli, (Carli Lloyd także strzeliła 6 bramek, ale Sasic zrobiła w krótszym czasie)
Najlepsza bramkarka: Hope Solo (USA)
Najlepsza młoda piłkarka: Kadeisha Buchanan (Kanada)
Nagroda Fair Play: reprezentacja Francji

(Dariusz Walory)