Została w Górniku

Odeszła i zaraz wróciła. Klaudia Kowalska, bramkarka Górnika Łęczna zaliczyła tego lata nietypowy transfer.

Nigdy nie należy palić za sobą mostów, bo nigdy nie wiadomo kiedy będą nam jeszcze potrzebne. W tym okienku transferowym przekonał się o tym Górnik Łęczna i jego bramkarka Klaudia Kowalska. Golkiperka w czerwcu odeszła z drużyny, a w lipcu po kilkunastu dniach powróciła do swojego dotychczasowego klubu. Jaki był powód "podwójnego" transferu? W obu sytuacjach chodziło o ilość bramkarek w Łęcznej...

- Nie tylko historia, lecz także życie kołem się toczy - uśmiecha się Klaudia. - Po sezonie chciałam zostać w Łęcznej, ale pozycja trzeciej bramkarki w hierarchia drużyny nie dawała mi niestety prawie żadnych szans na grę. Aby jeszcze mieć szanse trochę pobronić, dalej się rozwijać i przede wszystkim grać w meczach ligowych podjęłam decyzje, aby szukać swojej szansy gdzieś poza Łęczną - opowiada szczerze 24-letnia bramkarka. Nowego klubu nie musiała długo szukać. Zgłosił się po nią Górnik Łęczna.

Jej dość nieoczekiwany i błyskawiczny powrót do Łęcznej okazał się sumą różnych wcześniejszych transferów bramkarek w Ekstralidze. Daria Antończyk zakończyła grę w Wałbrzychu. W jej miejsce była brana pod uwagę Anna Szymańska, ale ta wybrała przeprowadzkę z Konina do Sosnowca. Ostatecznie do wałbrzyskiego klubu z szansą na status podstawowej golkiperki powróciła Jessica Ludwiczak, która wiosną była drugą bramkarką Łęcznej. Wcześniej z Górnika odeszła już przecież Kowalska i okazało się, że Ania Palińska, która przez cały poprzedni sezon miała dwie koleżanki od bramkarskich treningów została nagle sama.

Wicemistrz Polski aspirujący w tym sezonie do złotego medalu nie mógł pozwolić sobie na posiadanie tylko jednej bramkarki. - Cieszę się, że ponownie jestem w Łęcznej - przyznaje Kowalska. Przez ostatnie dwa sezony była głównie rezerwową w Ekstralidze. Jak będzie teraz? - Rywalizacja między bramkarkami trwa cały czas. Oczywiście jest to zdrowa rywalizacja. Żadna z nas nie chce grać tylko pod nieobecność tej drugiej lecz cały czas prowadzimy sportową walkę o miejsce pomiędzy słupkami - zapewnia Klaudia. Warto pamiętać, że piłka nożna to nie tylko to co widać na boisku przez 90-minut. - Skład zespołu to nie tylko wyjściowa jedenastka, lecz także drugie tyle osób, które siedzą na ławce albo pracują na to, aby znaleźć się na ławce. Praca na treningach, utrzymywanie gotowości do gry, podnoszenie rywalizacji w zespole to też piłka nożna. Tego już się nauczyłam - dodaje Klaudia.

Klaudia Kowalska pochodzi z Zamościa. - Jak na razie całe moje życie jest związane z Lubelszczyzną - doprecyzowuje wychowanka Hetmana Zamość, w którym grała do 2010 roku. Na początku swojej przygody z piłką nie była bramkarką, lecz grała w ataku. Zresztą nawet na ostatnich Akademickich Mistrzostwach Polski w futsalu również biegała po parkiecie, a nie stała na bramce. W latach 2010 - 2014 była bramkarką Widoku Lublin. Przez parę lat grę w piłkę nożną łączyła ze siatkówką jako libero w II-ligowej drużynie Tomasovii Tomaszów Lubelski. Po Widoku przez pół roku trenowała z 1.FC AZS AWF Katowice. Od początku 2015 roku jest bramkarką Górnika Łęczna i będzie nią jeszcze minimum przez rok.